Ostatnimi laty sporo śladów zasypanej historii Bydgoszczy
ujrzało światło dzienne, lecz z różnych przyczyn nie mogły zbyt długo cieszyć oczu mieszkańców. Tylko więc na krótko mogliśmy zobaczyć piwnice mieszczańskich
kamienic na Starym Rynku, fundamenty ratusza, średniowieczne trakty, zabudowę ul. Krętej czy
fragmenty rzecznego portu przy operze (patrz zdjęcia). Próżne okazały się apele do władz miasta o
uwidocznienie artefaktów. Szykujące się prace archeologiczne przy ruinach
bydgoskiego zamku w otoczeniu ulicy Przy Zamczysku dają szansę ustrzeżenia się
błędów. Oby, bo fundamenty zamku mają teraz dla Bydgoszczy największą wartość…
„Z baczną uwagą obserwujemy informacje medialne sugerujące
możliwość sprzedaży tej bezcennej dla miasta działki (chodzi o teren ul. Przy Zamczysku, gdzie do 2020 roku
działało przedszkole Alf – w planie przewidziana jest tu zabudowa mieszkaniowa
wielorodzinna i usługowa) w
ręce prywatne” – pisze w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Bydgoszcz
G10. „Poprzednie,
podobne sprzedaże kluczowych działek i obiektów przyniosły efekty dużo gorsze
od zakładanych. Działka po spalonych spichrzach straszy nas do dziś, a Młyny
Rothera odżyły dopiero po ponownym odkupieniu obiektu przez miasto. Nie wyobrażamy sobie, by taki błąd popełniono
po raz trzeci. Tak ważny teren, nawet jeśli obecnie nie ma środków lub
odpowiednich technologii, zawsze może poczekać na nowe pomysły w przyszłości.
Pozostać w formie “Parku Zamkowego”, zagospodarowanej zieleni, być
może z fragmentaryczną prezentacją fundamentów zamku, a także nowym miejscem
prezentacji istniejącej makiety”– apelują
społecznicy z Bydgoszczy G10.
Jest o
co walczyć, bowiem nie od dziś wiadomo, że miejsce od skrzyżowania ulicy
Przy Zamczysku z ulicami Grodzką i Magdzińskiego, jest strefą zalegania
reliktów bydgoskiego grodu z XI wieku i bydgoskiego zamku z połowy XIV wieku. Kilka
lat temu bydgoski zamek – potężna warownia wybudowana za czasów króla
Kazimierza Wielkiego – sam przypomniał o sobie. Zupełnie przez przypadek…
– Gdyby rów wykopany dla
inwestycji prowadzonej przez Komunalne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej
przebiegał o metr w prawo, nie doszłoby do odkrycia. Ujrzelibyśmy co najwyżej
mnóstwo gruzu porozbiórkowego, a tak w samym sercu Bydgoszczy, przy ulicy Przy
Zamczysku, trafiliśmy na największy zachowany fragment ruin bydgoskiego zamku –
najprawdopodobniej przyporę narożnika – mówił wówczas, nie kryjąc radości, Wojciech
Siwiak z pracowni archeologiczno-konserwatorskiej w Bydgoszczy, odkrywca
przypory. (zdjęcie główne).
Daria
Kieraszewicz, w emocjonalnym wpisie pod postem z apelem Stowarzyszenia Bydgoszcz
G10 zauważa, że: Zamek i to, co po nim pozostało należy do nas,
do mieszkańców. Nie możemy pozwolić na to, by w tym miejscu powstał kolejny
hotel czy apartamentowiec. Te można zbudować gdzie indziej. To miejsce jest
jedyne. Bez dbania o naszą historię i dziedzictwo stajemy się obojętni.
Podobnego
zdania był swego czasu wspaniały historyk śp Lech Łbik, który powiedział: – To nie może być zmarnowane, zaprzepaszczone. To
powinno umacniać w nas, bydgoszczanach, dumę ze średniowiecznego miasta z
zamkiem. Fakt, zniknął z oczu na wiele lat, więc zadziałało myślenie: „Co z
oczu, to z serca”… ale teraz jest najlepsza okazja, aby to zmienić.
Zastanówmy się raz jeszcze: jaki przekaz dla przodków żyjących w czasach
Kazimierza Wielkiego i dla nas współczesnych niosła niegdyś i niesie dziś
informacja, że Bydgoszczy ma (miała) zamek? Jakie to miało wówczas i ma
dzisiaj znaczenie prestiżowe, militarne,
polityczne, promocyjne i lokalno-patriotyczne?
Zamek
obronny
Wspomniany przed chwilą Lech
Łbik, autor opracowania zatytułowanego „Zamek w Bydgoszczy”, nie miał
najmniejszej wątpliwości, że zamek bydgoski wpisany był w dobrze przemyślany
przez Kazimierza Wielkiego program obrony kraju, na co składało się zbudowanie
lub przebudowanie czterdziestu ośmiu zamków i otoczenie dwudziestu czterech
miast murami obronnymi. Dlaczego w tym systemie, który przetrwał aż do Potopu
Szwedzkiego, znalazła się Bydgoszcz? Bo za Wisłą, tam gdzie jest dziś
Ostromecko, była już część chełmińska państwa krzyżackiego. Patrząc na północ,
ostatnią wsią należącą do Królestwa Polskiego był Trzeciewiec. Niewieścin
należał już do Krzyżaków (komturstwo świeckie). Tak bliskie sąsiedztwo groźnych
mnichów-rycerzy spowodowało, że w Nakle i właśnie w Bydgoszczy powstały zamki.
Bydgoszcz miała dla Krzyżaków
kluczowe znaczenie. Wierzyli, że jej zdobycie otworzy im drogę do Kujaw, a poza
tym liczyli, że przejęcie jej we wczesnej fazie wojny będzie można wykorzystać
przy podpisywaniu traktatu pokojowego i uda się wcielić ją na stałe do ich
państwa.
Budowa warowni, oprócz zadań
obronnych, oraz tego, że zamek był też siedzibą starostów królewskich, miała
ogromne znaczenie miastotwórcze. Zamek stał się niejako ważną północną bramą
obronną Królestwa Polskiego, a u jego boku powstał garnizon, który wymagał
zaplecza demograficznego, gospodarczego, społecznego. Na jego zrębach zaczęło
tworzyć się miasto. Kto wie, czy gdyby nie było zamku, nie byłoby również
miasta i Bydgoszcz mogłaby być, może nawet do dziś, jedynie małą wsią?
Zamek
legendarny
Jak na szanujący się zamek,
miał też ten bydgoski swoją zjawę i ma swoją legendę. Przed wiekami mieszkał w
zamku okrutny kasztelan imieniem Karolus wraz ze swą przepiękną córką Angeliką.
Ojciec tak bardzo obawiał się rychłego zamążpójścia dziewczyny, iż dzień i noc
kazał ją trzymać w zamkowej wieży. Pewnego dnia, gdy wrócił z kolejnej wygranej
bitwy, przyprowadził ze sobą i wtrącił do lochu młodego i przystojnego księcia
Jarosława. Angelika, zaaferowana nowym przybyszem, zeszła nocą do lochu. Młodzi
zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Co noc dziewczyna przynosiła
więc więźniowi jadło i napitki, aż ten wydobrzał i poprosił ją o uwolnienie.
Angelika, nie licząc się z gniewem ojca, wypuściła młodzieńca, który obiecał
jej, że wróci po nią i się jej oświadczy. Czekała z utęsknieniem dzień,
tydzień, miesiąc. Aż w końcu, pewnej nocy usłyszała dźwięki dochodzące z
przedzamcza. To Jarosław przybył wraz ze swymi rycerzami, aby oswobodzić
ukochaną.
Rozpoczęła się okrutna bitwa,
podczas której młodzieniec poniósł śmierć z ręki rycerza w czarnej przyłbicy.
Angelika, chcąc pomścić jego śmierć, zadała cios w plecy tajemniczemu wojakowi.
Gdy padł martwy, a dziewczyna odsłoniła jego przyłbicę, okazało się, że był to
jej ojciec. Zrozpaczona swym czynem niewiasta rzuciła się do rzeki Brdy. Odtąd
co noc przychodziła na zamek jako zjawa i chodząc między komnatami szukała
swojego ukochanego, okropnie przy tym zawodząc. Widywano ją także każdej nocy
na murach zamkowych z krwawym mieczem w ręku. Ukazywała się tak długo, jak
długo istniał zamek.
Zamek
promocyjny
Ostatecznej rozbiórce obiekt
uległ w 1895 r. Zasypano także pozostałości fosy, na której miejscu w latach
1900–1903 wybudowano świątynię ewangelicką, dzisiejszy kościół Jezuitów przy
placu Kościeleckich. W miejscu zniszczonych ostatnich ruin twierdzy znajdował
się budynek przedszkola, a także stoi hotel Holiday Inn.
Gdy kilka lat temu zapytałem specjalistę
ds. sprzedaży i marketingu w hotelu Holiday Inn, czy nie warto byłoby rozważyć promocyjnego
wykorzystania posadowienia hotelu na ruinach zamku bydgoskiego? – ten odpowiedział:
– Wiem, że już w trakcie prowadzenia wykopów pod fundamenty hotelu
znajdowano tam fragmenty zamkowego rumowiska, ale wówczas nikt nie myślał o
tym, że hotel staje w tak historycznym miejscu, a tym bardziej, aby wykorzystać
tę wiedzę w przyszłej jego promocji. Dzisiaj warto do tego wrócić i zmienić
sposób myślenia. Temat uważam za otwarty. Pomysł (mój: Stanisława Gazdy) aby w hotelowym folderze i na stronie
internetowej hotelu dopisana została informacja, co znajdowało się w jego
„korzeniach”, jest warty podchwycenia – dodał.
Jak to się skończyło, można
się domyślać. Ale nie można przestać wierzyć, że potrafi się u nas w Bydgoszczy
dbać o historię i przeszłość, widzieć w tym atut, szansę. Wracając do pomysłu i
apelu Stowarzyszenia Bydgoszcz G10 zgadzam się z jego stwierdzeniem, że: Taki “Park Zamkowy” byłby idealny na
początek spaceru po naszym mieście. Z
powyższych przyczyn proponujemy pozostawienie tak cennego terenu w rękach
miasta jako zielonego parku, gotowego na przyszłe, być może dziś jeszcze
nieznane rozwiązania. Parku prezentującego początek miasta, które wszyscy
kochamy.
Tekst i
zdjęcia: Stanisław Gazda